Błękitny...

 Z tym wiankiem miałam całą masę problemów :) A zaczęło się niewinnie. Bo, kiedy zobaczyłam tą błękitną podstawę w sklepie, to  zakochałam się w niej. Po prostu wzięłam do koszyka i koniec. Wróciłam do domu i szybciutko usiadłam na swoje "stanowisko pracy". Stwierdziłam, że zrobię białe kwiaty i wielkanocne jajeczka.... doczepiłam kilka sztuk i niekoniecznie to pasowało - coś mi nie grało. Odłożyłam ten wianek na bok i w między czasie zrobiłam kilka innych. A błękitna, wiklinowa podstawa leżała i patrzyła na mnie.... 

Aż któregoś wieczoru po prostu usiadłam i zaczęłam robić. Kwiatuszek po kwiatuszku, listek i listku i wyszedł. 


Czasem na wenę trzeba poczekać dłużej :) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Delikatne Boho...

Trochę natury...