Jestem duży, byłem mały... wróżki mnie zaczarowały....
Nieubłaganie zbliża się koniec żłobka mojej córki.... To była piękna przygoda.
Pamiętam kiedy miała 11 miesięcy i oddałam ją do żłobka pierwszy raz na godzinę, a sama siedziałam pod żłobkiem w samochodzie i płakałam gorzej od niej. Przeżywałam i wmawiałam sobie, że jestem beznadziejną mamą, bo wracam do pracy i oddaje moje oczko w głowie obcym kobietom. A później poznałam te "obce kobiety", zobaczyłam, że Hania bardzo polubiła swoje Panie opiekunki i zaufałam im.
To cudowne, niezwykle ciepłe, wyrozumiałe i cierpliwe Panie. Teraz - po dwóch latach moja córeczka czuje się w żłobku, jak ryba w wodzie. Może jakoś super chętnie nie wstaje rano z łóżka, ale kiedy ją odbieram zawsze wychodzi uśmiechnięta i zadowolona. Będzie mi bardzo ciężko rozstać się z tym miejscem i Kochanymi Paniami - Jagodą i Natalią.
Jest mi przykro, że "team" mojej córeczki - jej najlepsze koleżanki idą w inną stronę, do innego przedszkola niż ona. Wiem, że będą nowe koleżanki i myślę, że wybrałam równie dobre przedszkole, ale i tak jest mi smutno...
Zakończenie mamy już jutro. Dla Pań przygotowałam prezenty, bo zasłużyły na podarunek jak mało kto. Zrobiłam fotoksiążki ze zdjęciami z ostatnich dwóch lat i wianki. Panie znają moje prace, bo już nie raz robiłam coś do żłobka i pomyślałam sobie, że to dobry pomysł na wręczenie pamiątek. Każdy wianek jest oczywiście inny, łączy je jedynie pastelowa podstawa. Hania jutro podejmie decyzję, który wianek podaruje Pani Jagodzie, a który Pani Natalce.
Komentarze
Prześlij komentarz